poniedziałek, 31 stycznia 2011

Kartki na Dzień Babci i Dziadka

W sesyjnym pędzie udało mi się znaleźć chwilę na pokazanie zaległych kartek na Dzień Babci i Dziadka. Może dziwić, że są aż trzy, ale mam też "przybranych Dziadków" :) Kartki zrobione były w tempie błyskawicznym, pomiędzy jednym projektem, a drugim, dla relaksu... Rzeczywiście robiło się je bardzo łatwo i przyjemnie. Nazwijałam sporo kwiatków, listków, a potem wszystko podzieliłam na trzy i podoklejałam.
Może nie jest to quilling "najwyższych lotów", ale przyznajcie się... czy nie zapachniało u Was już wiosną? :)


wtorek, 25 stycznia 2011

Frywolitkowa twórczość cz. 2

Doskonale technikę tworzenia frywolitek. Przeglądam mnóstwo stron i blogów, które są dla mnie inspiracją. Muszę przyznać rację, że frywolitki uzależniają.
Zaczynam wyczuwać kordonek w kontekście jego użytkowania. Zakupiłam różne nici i niektóre niestety nie nadają się do frywolitek. Tak samo jest z koralikami. Chyba to szczęście, że w pobliskiej pasmanterii nie ma dużego wyboru koralików, bo kupiłabym trudne do zastosowania.
Teraz innymi oczami patrzę na prace frywolitkowe. Wiele z nich jestem w stanie odrobić, chociaż cenię sobie schematy, które ułatwiają prace.
Wśród poniższych kolczyków są takie, które można znaleźć na wielu blogach, ale zaczynam także tworzyć sama :)
Na takim początkowym etapie to nie jest bardzo twórcze, ale przecież "nie od razu Kraków zbudowano".













Czarne trójkąty powstały dzięki schemacikowi dostępnemu na poniższym blogu
http://za-woalka.blogspot.com/2011/01/trojkacik.html
Zrobiłam pojedyncze trójkąty, bo podwójne wydawały mi się zbyt długie.









Do usztywnienia następnej bransolety użyję lakieru do lakierowania drewna. Tak mi poradzono.
Ta wyszła mi chyba zbyt długa :(



Obecnie robię naszyjnik dla mojej mamy.
Wzór prosty i prawie połowa już zrobiona więc wkrótce go pokażę.

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Moja frywolitkowa twórczość cz.1

Chyba już wiem o co chodzi w technice tworzenia frywolitek.
Na dodatek znalazłam kogoś, kto zna tę sztukę bardzo dobrze i pomaga mi w problemowych momentach.

To co nadaje się obecnie do pokazania:






Niestety wszystkie czarne, bo moja córka i jej koleżanki są czarnolubne*.
Robiłam kordonkiem o niskiej jakości, ale już zakupiłam lepszy.

Zakupiłam także kordonek różowy, bo mam zamówienie na takie kolczyki. Różowy był tylko w dużych kłębkach więc zastanawiam się co zrobię z reszty.

Mam problem z usztywnianiem tych wyrobów. Boję się użyć wikolu do czarnych kolczyków, a lakier do włosów powoduje ich matowienie. Wiem, że przy frywolitce czółenkowej wyrób jest sztywniejszy, niestety przy igle wyroby są bardziej wiotkie i trzeba je usztywnić, tylko czym ???
___________________________________________________________________________________________________
* link dodany przez córkę ;)

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Moja nowa pasja

Frywolitki ostatnio mnie kompletnie pochłonęły. Wyposażyłam się już nawet w zestaw kordonków, koralików i bigli. Rozpoczęłam produkcję kolczyków... Póki co w odcieniach błękitu i szarości, bo głównie o takie kolory prosiła córka, ale myślę, że wkrótce poszerzę swoje "horyzonty kolorystyczne" ;)



Jeszcze nie zupełnie perfekcyjne, ale córka dzielnie nosi, a ja rozpracowuje już kolejne wzory :)

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Uczę się frywolitki :)

Kiedyś już próbowałam frywolitki na czółenku, ale nie mogłam sobie poradzić z techniką wykonywania całości.
Przed świętami zakupiłam igły do frywolitek i z pomocą znalezionych w internecie kursów zaczęłam to rozumieć.
Tak spieszno mi było pochwalić się zrobioną gwiazdką, że dopiero na zdjęciu zobaczyłam, że nie odcięłam końcówek nici :(
Nie wiem tylko czym usztywnia się frywolitki do kolczyków, bo właśnie córka już złożyła zamówienie.

niedziela, 2 stycznia 2011

Święta, święta...

Kolejny post w świątecznym klimacie. Tym razem mała fotorelacja naszych świątecznych dekoracji.





Rok temu odkryłam technikę quillingu zaraz przed świętami, właśnie wpadając gdzieś w Internecie na przepis na taką gwiazdkę. Bardzo mnie to wciągnęło. Metoda jest dosyć pracochłonna, ale efekty piękne. Mało kto wierzy, że można takie gwiazdki samemu "ukręcić" ;)
W tym roku na naszej choince zawisło więcej ręcznie wykonanych ozdób. Mama już wczoraj dodała zdjęcia tych zrobionych przez siebie - szydełkowych gwiazdek.
Dodaję jeszcze jej przepis na krochmalenie:
Większość szydełkowych ozdób krochmalę używając kleju wikol z wodą w stosunku ok. 1 : 1.
Aniołki bardzo dobrze usztywnia się w roztworze o dużym stężeniu cukru w wodzie.


Wzór szydełkowej bombki jest w Wenie nr 6/2010


Upiekłyśmy i ozdobiłyśmy "sylwestrowe pierniki" - niestety przed Świętami zabrakło nam już czasu na piernikowanie przy tym całym natłoku przygotowań.


Grudniaczki są śliczne, kupiłam przed Świętami czerwonego, różowego i białego. Zamierzam wiosną ukorzenić nowe sadzonki każdego z nich.
W Internecie można znaleźć wiele rad jak pielęgnować tego kaktusa. Niektórym odwdzięcza się drugim kwitnieniem w okolicach Wielkanocy. Ciekawe czy u nas zakwitnie?
Na święta wyhodowałam z sadzonki gwiazdę betlejemską.
Bardzo mi na niej zależy, bo jest wyjątkowo biała.


Na koniec kartki świąteczne, które zrobiłam w ostatniej chwili, więc pewnie rozesłane zostaną dopiero za rok ;) zastanawiam się jeszcze nad dodaniem na dole napisu "Wesołych Świąt", chyba czegoś im jeszcze brakuje...

sobota, 1 stycznia 2011

To co obiecałam i nie tylko...

Mikołajka dawno skończyłam, niestety nie umieściłam go na świątecznej kartce z życzeniami.
Będzie czekał do następnych świąt.



Zrobiłam także kilka śnieżynek. Wzory do nich znalazłam w internecie.
Niestety brak czasu uniemożliwił mi zrobienie ich w większej ilości.
Jestem nowicjuszką w tych pracach i samoukiem więc potrzebuję dużo czasu na rozpracowanie każdego wzoru. Widziałam na innych blogach, że takie cacuszka robione są już od września, a ja dojrzałam do tego dopiero w grudniu.



Bardzo chciałam mieć na choince bombki w szydełkowych koszulkach.
Zakupiłam śliczne bombeczki, jedne o średnicy 11cm, drugie o średnicy 9 cm i co......obrobiłam tylko jedną.
Ale jak ja się nią cieszę!
Wisi na choince na honorowym miejscu i wygląda cudownie.

O tak!



A to mój aniołek. Został mi tylko jeden, bo inne podarowałam znajomym "na szczęście".



Podglądając inne blogowiczki /proszę zobaczyć ile blogów przeglądam/ i żeby, jak to się mówi szewc bez butów nie chodził, zrobiłam dla siebie poduszkę na igły.



A tak cieszy oczy zakupiony grudniaczek.